Facebook ikonka prawy margines

Magdalena Grzebałkowska „Komeda. Osobiste życie jazzu”

Magdalena Grzebałkowska „Komeda. Osobiste życie jazzu”

Chylę czoła przed autorką, która zadała sobie tyle trudu, by trafić do wiarygodnych źródeł informacji o ikonie polskiej muzyki jazzowej – Krzysztofie Trzcińskim. Życiorys K. Trzcińskiego, który nadał sobie i swojej grupie muzyków pseudonim muzyczny „Komeda” jest wpisany w historię polskiego (i nie tylko)  jazzu.

Jazz w Polsce zaczął się rozwijać w latach 60. Jest to okres buntu przeciwko reżimowi, który spina okowami młodych ludzi. Młodzi pragną zmian i póki co - czynią to za pomocą muzyki nowoczesnej, która z trudem przedziera się z Zachodu poprzez ”żelazną kurtynę”. Pragną  by  muzyka ta miała charakter niezwykły i była utożsamiana jako jej polski nurt. Trzciński - super zdolny młody człowiek porzuca pracę lekarza i oddaje się jej bez reszty. Niewątpliwie zawiódł rodziców, którzy widzieli w nim człowieka ratującego życie innym. Czynił to wprawdzie w inny sposób. Wyciągał, wraz z innymi, młodych gniewnych z marazmu w sposób bezkrwawy. Pasja z jaką poświęcał się swojemu hobby wprawia w zdumienie czytelnika. Pnie się wytrwale po stopniach kariery w kraju, by ostatecznie zaistnieć w świecie muzyki. Komeda robi światową karierę. Nic jednak nie jest za darmo. Środowisko to pławi się w alkoholizmie i innych używkach, bo tam szuka się zapomnienia i ukojenia, gdyż jak głosiło hasło - „Bez gazu nie ma jazzu”. Staje się to pośrednio przyczyną śmierci młodego jeszcze artysty. Jest to strata dotkliwa, gdyż Komeda to nie tylko świetny, sławny muzyk, ale wspaniały człowiek i przyjaciel. Niezwykle skromny i uczciwy, mający dla każdego szacunek i wyrozumiałość.

Rozbrajający jest wstęp z pisanych listów do rodziców, rozpoczynający się od słów „KOCHANY  DOMU”. Rzeczywiście w jego sercu były ogromne pokłady miłości do rodziny i innych ludzi.

Barbara Tora DKK "Liberatorium" MBP w Jaśle