Facebook ikonka prawy margines

O książce Krystyna Czerni „Nietoperz w świątyni”

,
O książce Krystyna Czerni  „Nietoperz w świątyni”

Niezwykle obfita bibliografia, zgromadzona przez K. Czerni przy pisaniu tej książki, daje nadzieję czytelnikowi, że to co przeczytał na temat życia naszego wielkiego współczesnego malarza Jerzego Nowosielskiego jest prawdziwe, jest dogłębne. Rzeczywiście  autorka książki włożyła wiele wysiłku i trudu, aby można było zrozumieć tego niezwykłego człowieka i twórcę i pochylić się z pokorą nad jego dokonaniami ale też i słabościami.
Niewątpliwie – dzieciństwo rzutuje na osobowość człowieka i tak  było w przypadku tego malarza. Urodzony w rodzinie ukraińsko – polskiej narażony jest na swoiste wyobcowanie jako ten „nie nasz”. Otoczony jest nadmierną opiekuńczością rodziców, którzy po śmierci dwóch starszych synów chronili go w dwójnasób. Ten sposób wychowania na pewno położył się cieniem na jego dalszym życiu. Nie był ani katolikiem, ani prawosławnym. Wychylał się poza europejskie tradycje wierzeń, z wyraźnym ciążeniem ku kulturze wschodu. Był teologiem amatorem. Miłośnikiem    i entuzjastą  poszerzającym nieustannie swoja wiedzę w sferze wiary. Niewykluczone, że krótkotrwały jego pobyt w klasztorze, bardziej niż wszystko inne wpłynie na jego osobowość, gdyż sam po latach powie: „Często myślę, że zawód niewłaściwy wybrałem, gdyż naprawdę powinienem być popem”. Reguła klasztoru, w którym przebywał (studyci) miedzy innymi uczyła sztuki ikonografii. Jerzy Nowosielski otworzył swoje malarstwo ikon na metafizyczność i figuratywność postaci. W tych klimatach będzie się czuł najlepiej. Malowanie ikon przyniesie mu nie tylko wiele radości twórczej, ale wiele cierpień z powodu niezrozumienia i niezgody na jego malarsko awangardowy sposób przedstawiania  świętych. Będzie zmuszany do zmiany koncepcji twórczych przedstawianych postaci, ale też ma kilka osiągnięć jak cerkiew w Białym Borze, we Wrocławiu w Górowie Iłowieckim, w Lourdes, kościół w Tychach, w Wesołej. Nowosielski  wypowiada się również na płótnie jako piewca piękna kobiecego ciała. Wielu jednak krytyków odbiera jego akty jako „nieznośną , perwersyjna manierę, jako świadectwo kompleksów malarza i problemów z własną cielesnością”. Związek małżeński, który nie daje mu szczęścia, brak zrozumienia jego idei twórczych, chęć pobudzenia inwencji malarskich sprawiają, że staje się niewolnikiem nałogu alkoholowego.
Z jednej strony straszny nałóg pijaństwa i postępująca przez to degradacja fizyczna z drugiej niezwykła erudycja, religijność oraz siła wypowiedzi artystycznej, która zaowocuje  nadaniem mu przez UJ w Krakowie w 2000 r. tytułu „honoris causa” (po raz pierwszy po J. Matejce).
Jak każdy artysta ma też swoją muzę, która mu towarzyszy przez 30 lat, aż do śmierci. Dziwne są te relacje między kobietą a  mężczyzną, który jest zrujnowany w sferze intymnej poprzez nałóg. Żeby to zrozumieć trzeba zacytować słowa J. Nowosielskiego: „tam gdzie pojawia się Eros, tam wszystko jest niewinne”. To jest jego osobista tajemnica, jego wewnętrzny monaster.
Oprócz bogatych zbiorów malarstwa  i rysunków oraz sakralnych polichromii pozostawił po sobie, założoną razem z żoną Zofią, Fundację Nowosielskich, wspierającą wybitnych twórców kultury polskiej.
Śmierć żony, jego własna choroba czyni go więźniem własnego mieszkania, w którym dalej pracuje nad sobą. Bo jak twierdzi „koniec życia, to jest taki rozwój duchowy, który jest zawsze ukryty, to jest przygotowanie do śmierci”.
Barbara Tora